Legnickie spotkanie pazylowiczów 2

From Pazylopedia
Wersja z dnia 23:29, 18 lis 2011 autorstwa Kayra KSL (dyskusja | wkład)

Jump to: navigation, search

Miejsce: Legnica
Czas akcji: 22 - 23 października 2011
Uczestnicy: aandrzej, anutka, boggie1955 (zwany dalej boggie), KasiaP + justynan, kayra_KSL (zwana dalej kayra), łamigłowa, marymargaret z mężem Adamem, olenimon z szanctom'em i Juniorem, Sir_Trebor (zwany dalej Treborem ), tango33, WroMa.

Dla boggiego spotkanie rozpoczęło się tradycyjnie na dworcu, tym razem w Katowicach, gdzie niemal jak zwykle spotkał się z KasiąP i Justynką. Po pokonaniu schodów dworcowych ta niewielka jeszcze pazylowa grupka zajęła się czekaniem na samochód Kayry oraz na Kayrę właściwą, która z Gliwic na skróty do Legnicy jechała przez Katowice :) Rozgrzewkowym etapem OSP było ściganie się z Anutką na autostradzie - kto szybciej dojedzie do McDonalds’a przy A4. W tym wyścigu Anutka z piratem właściwie nie miała szans i dojechała jako druga. Po zjedzeniu dietetycznych porcji (szczególnie cierpiała Justynka, która jak powszechnie wiadomo, nie znosi nachos oraz frytek z McDonalds’a ;) ) i popiciu ich słynnym odrdzewiaczem dwusamochodowa grupka udała się w dalszy wyścig z czasem, aby w samo południe dotrzeć do Hotelu Parkowego w Legnicy. Na miejscu okazało się, że przyjezdni mogą się spokojnie zmieścić w jednoosobowym pokoju boggiego.

Wizja spędzenia upojnych godzin w gospodzie nie pozwoliła zbyt długo cieszyć naszego wzroku krzykliwym telebimem znajdującym się nieopodal hotelu. Pozostawiwszy bagaże w hotelu, a samochody przed hotelem, grupka szparko ruszyła piechotą przez centrum Legnicy do słynnej gospody "Spiż". Po drodze kayra dość pieczołowicie "dokumentowała" mijane przez nas obiekty. To zresztą sprawiło, że do gospody dotarła znacznie później niż reszta grupki i o mało co nie została zorganizowana grupa jej poszukująca.

LPS201.jpg Galeria Piastów

LPS202.jpg Stary Ratusz i kamieniczki zwane "Śledziówkami"

W gospodzie nastąpiło gorące powitanie z przybyłymi wcześniej Marymargaret i jej mężem oraz „Panem Organizatorem” tego OSP czyli Treborem. Chwilę później do zebranych dołączył Aandrzej, po czym stopniowo zaczęli się pojawiać kolejni uczestnicy. Boggie tym razem "dla odmiany" zamówił sobie szklanicę złocistego napoju, a pozostali porcje obiadowe. Nastąpiło tradycyjne obgadywanie nieobecnych, knucie oraz przekazywanie sobie jednoznacznych tipów do zagadek.

LPS203.jpg

LPS204.jpg

LPS205.jpg

LPS206.jpg

Jak zwykle, nie zabrakło akcentów urodzinowych. Olenimon stała się szczęśliwą posiadaczką zestawu kubasków ( może się podzieli z szanctom’em ;) ), a Trebor i boggie otrzymali wspaniałe prezenty w postaci niezbędnika każdego dorosłego Pazylowicza wraz z wygrawerowanymi ABSOLUTnie oczywistym logo i stosownymi napisami.

LPS207.jpg Olenimon

LPS208.jpg Trebor i Boggie z ABSOLUTówkami

Trebor wyjął z zanadrza serię pazylorebusów zmuszając uczestników do wykrzesania z siebie krztyny pomyślunku. O dziwo, pazylorebusy okazały się być rozwiązywalnymi. Ponadto każdy z uczestników OSP został uhonorowany pamiątkowym dyplomem.

LPS209.jpg Dyplom uczestnictwa w II Legnickim Spotkaniu Pazylowiczów

Około godziny 17 zebrani przypomnieli sobie, że za godzinę odbędą się Pazylozawody czyli kolejne Indywidualne Mistrzostwa OSP w Kręglach, więc przewidująco poprosili o rachunek. Stworzenie rachunków dla kelnera to teoretycznie żaden problem, może nieco dziwne było to, że nawet małżeństwo dostało dwa osobne rachunki, bo według kelnera nie dało się ich zsumować :) Po kolejnych 45 minutach większość uczestników była już rozliczona na papierku przez kelnera, tak więc wydawało się, że do kręgielni grupka dotrze spacerkiem, a nie wyczynowym biegiem. Okazało się jednak, że wydrukowanie rachunku, przypisanie go do konsumenta oraz pobranie należności to jednak jest złożony, logistyczny problem nie do zrozumienia przez nienormalnych pazylowiczów.

Turniej kręglowy nie był tak zacięty jak podczas poprzedniego, gliwickiego OSP, a uczestnicy do chwili wręczenia nagród nie znali zbyt dokładnie swoich wyników. Wyraźnie brakowało czynnika relatywistycznego. I miejsce zajęła marymargaret i w nagrodę otrzymała książkę o Legnicy, II miejscem zadowolił się jej mąż Adam, a III miejsce przypadło w udziale Justynie. Nagrodami za II i III miejsce były pamiątkowe legnickie kubki. Jednak Adam zrzekł się swojej nagrody na rzecz WroMy, która w trakcie kręglowych rozgrywek uzyskała najbardziej punktowaną serię rzutów tzw. double strike, przy czym specjalnie zepsuła rzut w kolejnej serii, aby zgodnie z kręglowym obyczajem nie musieć serwować współgrającym indyka za trzeciego, kolejnego strike’a.

LPS210.jpg Zwycięzcy kręglowych rozgrywek

Po zakończeniu turnieju uczestnicy udali się na spacer poznając nocą najciekawsze zakątki centrum Legnicy. Natrafili nawet na namiastkę słynnej wileńskiej „Ostrej Bramy”, a i o nowojorski Manhattan zahaczyli :)

LPS211.jpg

LPS212.jpg Nowy ratusz

LPS213.jpg Stary Ratusz i kamieniczki zwane „śledziówkami”

Jednak doskwierający chłód dość szybko skierował ich kroki w kierunku kolejnej knajpki usytuowanej w budynku miejscowego Teatru.

LPS214.jpg Teatr im. Heleny Modrzejewskiej

Próba sforsowania drzwi zakończyła się niepowodzeniem, gdyż oddźwierny z racji trwającego jeszcze spektaklu teatralnego poprosił o poczekanie na zewnątrz. Aktorom widocznie bardzo przeszkadzają przybywający na przedstawienie widzowie. Podczas naszego oczekiwania Pan Oddźwierny niemal co 30 sekund otwierał drzwi i błagalnym tonem prosił przybyłych o cierpliwość. W pewnym momencie wyszedł i zachęcającym tonem, którego nie powstydziłby się żaden specjalista od marketingu, stwierdził "właściwie możecie już wejść". Uczestnicy OSP weszli, ale z roztargnienia zajęli miejsca przy wielkim stole w bocznym pomieszczeniu i rozsiedli się bezczelnie. Błąd ten szybko skorygowała obsługa kafejki, informując, że stół ten jest od dawna przygotowany do "płynnych rozmów" dyrekcji z aktorami biorącymi udział w zakończonym właśnie przedstawieniu. Wskazano nam inne stoły, po połączeniu których udało się uzyskać w pełni zadowalający efekt integracyjny, a całym zamieszaniem nikt z OSP-owiczów się specjalnie nie przejął. W trakcie spotkania starano się nie rozmawiać o ostatnio pojawiających się zagadkach logicznych i ich jakości, co okazało się jednak tematem niemożliwym do uniknięcia. Konsumpcja płynów różnej maści w knajpce zakończyła się dość wcześnie, bo tuż przed północą. Płynów, bowiem żadnej "paszy treściwej" nie dało się tam uświadczyć :(

W trosce o to, aby zebrani nie umarli śmiercią głodową, Trebor poprowadził wygłodniałą grupkę do knajpki, gdzie serwowano nie tylko stosowne napitki, ale i dość oryginalną strawę. Boggie, aby nie psuć sobie smaku, zdecydował się na konsumpcję ABSOLUTnie pysznych napojów, podczas gdy reszta zgromadzonych uznała, że miniona północ jest idealnym momentem na spożycie obfitego obiadu. Przy sąsiednim stoliku siedziała grupka sympatycznych, młodych ludzi, pod niebiosa wychwalających obsługującego nas kelnera. Zresztą, i naszym ów kelner przypadł do gustu, zwłaszcza, że był absolutnym przeciwieństwem kelnera z gospody "Spiż". Opuścili lokal nieco wcześniej od nas, a żegnając się z nimi OSP-owa ekipa rzuciła gromkie "Zapraszamy na Pazyla", na co w odpowiedzi padło: "I wzajemnie" :) Powrót do hotelu dla osób pozostających na drugi dzień OSP okazał się banalnie prosty i szybki, podczas gdy inni musieli udać się na zawiłe poszukiwania swoich samochodów, by udać się nimi w drogę powrotną.



W niedzielę boggie przez własne roztargnienie zafundował sobie pobudkę o 8:30. Zapomniał bowiem, że w komórce można wyłączyć budzikowy alarm, aby nie zrywał na równe nogi w dni inne niż robocze :) Śpiącemu na siedząco Boggiemu zdawało się, że ogląda TV, aż w końcu o 9:15 udał się do jadalni, gdzie pyszne i urozmaicone śniadanie dobudziło "ekipę nocującą".

Po śniadaniu i opuszczeniu hotelu unikalną windą działającą na zasadzie „jak nie pociśniesz, to nie pojedziesz”, uczestnicy udali się pod przewodnictwem Trebora na zwiedzanie Legnicy po "japońsku" czyli objazd samochodami najciekawszych miejsc. Jednak wbrew japońskiej tradycji grupka zwiedzająca opuszczała swoje pojazdy i piechotką zwiedzała obiekty warte obejrzenia.

Pierwszy postój nastąpił przy Legnickim Cmentarzu Komunalnym. Po wejściu natrafiliśmy na krewniaka naszego pazylowego Wujka - "Google Grave" czyli elektroniczną wyszukiwarkę grobów.
Na cmentarzu tym są miejsca pamięci ofiar II wojny światowej oraz kwatera pochowanych żołnierzy rosyjskich stacjonujących w Legnicy po zakończeniu II wojny światowej. W nieco innej części cmentarza znajduje się, niedawno gruntownie odnowiony, grób Lidii Nowikowej – młodej żony rosyjskiego lotnika, która w latach 60-tych związała się z polskim oficerem i w imię tej miłości odebrała sobie życie. Ich losy stały się kanwą filmu i serialu "Mała Moskwa", a wątek ten przewija się również w jednej z pazylowych zagadek.

LPS215.jpg Przy grobie Lidii Nowikowej

Nieopodal cmentarza komunalnego znajduje się czynny legnicki kirkut. Przy wejściu do tej nekropolii znajduje się dom przedpogrzebowy wzniesiony w 1887 r., a na samym cmentarzu, mimo widocznego zaniedbania, można odnaleźć wiele doskonale zachowanym macew, których pochodzenie datuje się od XIX w. do czasów współczesnych.

LPS216.jpg Jedna z macew na legnickim kirkucie

Po zwiedzeniu tych nekropolii uczestnicy udali się samochodami do przepięknego parku legnickiego. Spacer po nim przywoływał wielkie nieszczęście, jakie ten park spotkało w zeszłym roku, kiedy to tragiczny huragan zniszczył piękny, stary drzewostan.

LPS217.jpg Park Miejski

Nasi spacerowicze zobaczyli również znajdujący się w tym parku stadion klubu piłkarskiego "Miedź", którego kibice marzą, aby w przyszłym sezonie zagrał w Ekstraklasie, a bilety na cały sezon zostały dawno wyprzedane. Spacer w typowo jesiennej aurze zaostrzył apetyty, więc nasza "japońska" wycieczka postanowiła zaspokoić głód w ... chińskiej restauracji.
Jednak nie nikt się nie spodziewał, że najpierw odbędzie się zabawa w chowanego samochodami na wielopoziomowym parkingu, bowiem wjazd na poszczególne poziomy uniemożliwił kierowcom wycieczkowych aut bezpośredni kontakt wzrokowy. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo wjazd jednym z aut na sam szczyt parkingu pozwolił na wykonanie zdjęć Legnicy niemal z lotu ptaka.
Na szczęście tzw. łączność komórkowa wspomogła szybkie zgrupowanie głodomorów w jednym miejscu i wspólne udanie się na znakomity posiłek w rewelacyjnej chińskiej knajpce. Szczególnie można polecić przyszłym konsumentom przepyszny deser "Jabłka w cieście z miodem".

Niestety, po obiedzie nastał czas pożegnań.

Boggie wraz z Marymargaret i jej mężem podążyli w kierunku słynnego dworca w Poznaniu, który jest znany na całym świecie z unikatowego rozwiązania organizacji przemieszczania się ludzi pomiędzy peronami. Pomysł, wart powielenia na wszystkich dworcach świata, polega na zbudowaniu przejść między peronami przez które może się przecisnąć bez bagażu jedna osoba w jedną stronę. Dzięki takiemu rozwiązaniu boggie miał czas ( około 20 minut ) na wysłuchanie emocjonalnych komentarzy ludzi jednocześnie z nim się przeciskających. Po dotarciu do peronu boggie uznał, że z jego punktu widzenia OSP zostało zakończone.
Ale był w błędzie, bowiem kayra z Legnicy do Gliwic wracała na skróty przez Kraków, wysadzając po drodze w Katowicach KasięP z Justyną, a sama połączyła przyjemne z pożytecznym i oprócz "krakowskich zadań obowiązkowych" wykroiła odrobinkę czasu na krakowskie mini-OSP, oczywiście na McDonalds’ie. I to był chyba właściwy koniec II Legnickiego Spotkania Pazylowiczów.



Więcej zdjęć na stronie.

Relacja by boggie1955 (z "drobnymi" korektami kayry)